Erasmus

Idź do spisu treści

Menu główne

Spotkanie w Vilassar de Mar

Artykuły > Spotkania


Liceum Ogólnokształcące im. Stefana Żeromskiego od początku roku szkolnego 2014/2015 realizuje wielostronny projekt w ramach nowego programu Erasmus+ pod tytułem „Sztuka nie zna granic. Jest to trzyletni projekt europejskiej współpracy szkół, wspierany finansowo przez Unię Europejską, która przyznała nam na ten cel grant w wysokości 50 935 euro na trzy lata.  Pracujemy nad nim razem ze szkołami z dziewięciu innych krajów europejskich Belgii, Finlandii, Hiszpanii, Litwy, Portugalii, Rumunii, Słowacji, Turcji i Włoch.

W zeszłym roku szkolnym w ramach projektu odbyły się trzy spotkania partnerów w Portugalii, Belgii i we Włoszech. W bieżącym roku szkolnym gościliśmy już w Finlandii i Słowacji. Szóste, a zarazem ostatnie przed wakacjami, spotkanie projektowe odbyło się w dniach 17-23 kwietnia 2016 w Vilassar de Mar w Hiszpanii. Wzięła w nim udział siedmioosobowa grupa nauczycieli i uczniów naszej szkoły. Oprócz nas na spotkanie przyjechali przedstawiciele wszystkich szkół partnerskich, w sumie 28 uczniów i 18 nauczycieli.

Podczas spotkania w Vilassar de Mar zorganizowaliśmy międzynarodową wystawę fotografii oraz pokaz filmów wykonanych przez uczniów szkół partnerskich pod tytułem Moje miasto w moich oczach. Film nakręcony przez uczniów naszej szkoły wzbudził duże zainteresowanie pozostałych uczestników spotkania. Wzięliśmy również udział w warsztatach filmowych, gdzie uczniowie poznawali technikę tworzenia filmów poklatkowych (stop motion films), a także w warsztatach pod tytułem Matematyka w sztuce, podczas których z patyków i sznurka budowaliśmy paraboloidy hiperboliczne, hiperboloidy paraboliczne i inne skomplikowane powłoki podwójnie zakrzywione, oraz Sztuka i TIK, gdzie próbowaliśmy wykorzystywać rzeczywistość rozszerzoną (augmented reality) we własnej twórczości. Paraboloidy hiperboliczne, paraboloidy eliptyczne, hiperboloidy eliptyczne, hiperboloidy paraboliczne, helikoidy, konoidy czy elipsoidy oraz inne powierzchnie o tajemniczo brzmiących nazwach były często wykorzystywane przez Antoniego Gaudiego, najsłynniejszego katalońskiego architekta, w konstrukcjach budynków, między innymi słynnej katedry Sagrada Familia w Barcelonie, którą mieliśmy okazję podziwiać podczas wycieczki do tego miasta. W katedrze uczestniczyliśmy też w specjalnej lekcji na temat samej katedry, ze szczególnym uwzględnieniem geometrii, inspiracji czerpanych ze świata natury oraz wykorzystania światła dziennego w jej architekturze i ogólnie architekturze Gaudiego. Wizjonerska, oparta na niebywale odważnej geometrii, budowana z ogromnym rozmachem, ale też niezwykłym szacunkiem dla praw matematyki i przyrody budowla pozostaje wciąż niedokończona, choć jej budowę rozpoczęto już w 1882 roku. Jedna z legend katalońskich głosi, że kiedy zostanie ukończona, nastąpi koniec świata. Choć kojarzone głównie z architekturą Gaudiego, paraboloidy hiperboliczne występują także w budynkach innych architektów. Jako ciekawostkę można podać, że taki kształt ma na przykład dach dworca kolejowego Warszawa Ochota, choć trzeba przyznać, że daleko mu do wizjonerskich sklepień Gaudiego.
  
Vilassar de Mar, jak sama nazwa wskazuje, leży nad Morzem Śródziemnym, niedaleko Barcelony. W ramach poznawania kraju zapraszającego odbyliśmy więc dwie wycieczki do Barcelony, którą zwiedzaliśmy poruszając się po uprzednio przygotowanych przez gospodarzy trasach, gdzie czekały nas rozmaite zadania fotograficzne. Najlepsze zdjęcia wykonane przez uczniów poszczególnych szkół zostały umieszczone na Facebooku, na specjalnie przygotowanej w celu prezentacji spotkania stronie. Byliśmy również na wycieczce w Montserrat, gdzie zwiedziliśmy słynny klasztor benedyktyński i wysłuchaliśmy koncertu gregoriańskiego chóru Escolania, jednego z najstarszych chłopięcych chórów w Europie. Przed ołtarzem głównym bazyliki w Montserrat znajduje się słynna z cudów figura Matki Boskiej z XII wieku, będąca celem pielgrzymek wiernych już od średniowiecza. Malownicza góra na której znajduje się klasztor, jest najwyżej położonym miejscem na równinie katalońskiej i podobno widać z niej całą Katalonię. Nie mogliśmy jednak tego sprawdzić, gdyż byliśmy w Monserrat w jedynym deszczowym dniu podczas naszego pobytu  w Hiszpanii i kiedy wjechaliśmy kolejką zębatą na szczyt, naszym oczom ukazały się głównie mgły w dolinach, spośród których gdzieniegdzie wyzierały malownicze miasteczka i przedziwne formacje skalne.

Jeśli chodzi o poznawanie miejscowej kultury, mieliśmy niezwykłe szczęście, gdyż wyjeżdżaliśmy z Katalonii 23 kwietnia, kiedy obchodzone jest jedno z najbardziej oryginalnych katalońskich świąt - Sant Jordi. Tego dnia mężczyźni obdarowują ukochane kobiety różami, a one rewanżują się im książkami. Katalońskie miasta zamieniają się wówczas w księgarnie i kwiaciarnie pod gołym niebem, a ich ulice wypełniają się tłumami spacerowiczów. Wylatywaliśmy do Warszawy po południu, więc mieliśmy kilka godzin na zanurzenie się w szczególną atmosferę tego święta w Barcelonie. Poprzedniego dnia w szkole z tej okazji nie było lekcji, a cały dzień poświęcony był świętowaniu Sant Jordi. Uczniowie brali udział w rozgrywkach sportowych, budowali niezwykłe geometryczne konstrukcje, malowali róże, a na koniec cała społeczność szkolna wraz z zagranicznymi gośćmi utworzyła na boisku szkolnym gigantyczną różę, siadając w wyznaczonych miejscach i nakrywając się kartkami papieru w odpowiednich kolorach.  Róża została sfotografowana i sfilmowana z lotu ptaka przez krążącego nad nami drona, a zdjęcia i filmy wkrótce znalazły się na Facebooku. Kilka dni wcześniej udało nam się także uczestniczyć w innym niezwykłym zjawisku kulturowym, jakim jest budowanie ludzkich wież. Mężczyźni, kobiety i dzieci wspinają się jedni na drugich, tworząc wielopiętrowe konstrukcje podporządkowane bardzo ścisłym regułom. Ludzkie wieże, uznane przez UNESCO za Dziedzictwo Kulturowe Ludzkości, są budowane w Katalonii podczas  różnych świąt. My mieliśmy okazję obejrzeć próbę lokalnej drużyny castellers, jak po angielsku (od katalońskiego castell, dosłownie zamek nazwa ludzkiej wieży) nazywani są ludzie tworzący wieżę. Zbudowanie takiej wieży wymaga od drużyny niezwykłego zaufania do siebie nawzajem, a także odwagi, fizycznej siły i poczucia równowagi. Z zapartym tchem obserwowaliśmy kilkuletnie dzieci ze zręcznością małpek wspinające się po grzbietach i ramionach ludzi na szczyt kilkumetrowej wieży, a także rodziców z dumą i spokojem obserwujących wyczyny swoich latorośli.      

Kulturę i obyczaje kraju zapraszającego poznawaliśmy również nieformalnie. Mieszkając w domach katalońskich rówieśników i uczestnicząc w zajęciach w szkole, nasi uczniowie mieli okazję obserwować codzienne życie w Katalonii, próbować katalońskich potraw, słuchać katalońskiej muzyki. Przebywając stale w dużej międzynarodowej grupie mieli sposobność rozmawiać po angielsku i poznawać rówieśników z innych krajów europejskich, zawierać przyjaźnie, które niejednokrotnie zostają na długo. Głęboko wierzę, że tydzień spędzony w Katalonii na zawsze pozostanie w ich pamięci.


Danuta Czyżewska,
nauczycielka języka angielskiego i fizyki,
koordynator projektu,
LO im. S.
Żeromskiego w Żyrardowie.



Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego